Forum BleachFiction Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

SKAZA NA NIEBIE - Tańcząc na szkle
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum BleachFiction Strona Główna -> SESJE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lina
Pokaż zdjęcie



Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Jastrzębie

PostWysłany: Wto 2:28, 11 Mar 2008    Temat postu:

Lina spojrzała z szokiem na postać przed nimi. Mógł ich zabić. Czuła to. Pojawił się z nikąd, miał nad nimi ogromną przewagę. A jednak nie wykorzystał tego. Dlaczego? Nie chciał ich śmierci? Czyżby nie zależało mu na tym? A może będzie chciał rozprawić
się z nimi, gdy tylko skończy z ich przekaźnikiem. Miała bardzo złe przeczucia. Nie potrafiła wytłumaczyć, dlaczego jeszcze żyła. Na chwilę strach został pokonany przez ciekawość naukowca.


-Kim jesteś? – zapytała cicho, lecz roztrzęsionym głosem. Nie potrafiła być spokojna, nie teraz. Czyżby ta postać napawała ją takim lękiem?

-Co zamierasz zrobić? – Powiedziała, już bardziej zdecydowanym głosem. Nie pozwoli mu na zniszczenie anteny, nie po tym, na co wciąż narażają drugą grupę. Nie mogą ich przecież zawieść.

-Nie pozwolę Ci zniszczyć tej anteny.. – jej głos zadrżał, kiedy wkładała rękę pod kimono. Chwyciła mocniej za rękojeść swojego Zanpaktou, po czym czekała na reakcję tajemniczej postaci.

Istota w masce byka spojrzała na młodą Shinigami, która wpatrywała się w niego, trzymając swoją rękę pod kimono. Wiedział, dobrze wiedział, co trzymała. Jej Zanpaktou miał być gotowy do zadania ciosu z zaskoczenia. A więc zamierzała bronić anteny… szlachetne, bardzo szlachetne. Niestety, była to raptem młoda, niedoświadczona Shinigami o nieco dziwacznym wyglądnie. Nie była dla niego wyzwaniem, na całe szczęście w żaden sposób nie przeszkadzało mu to w ewentualnym zabójstwie.


-Jestem jedynie sługą mojego pana, władcy, przyszłego boga – Aizena Sosuke. – postać mocniej zaakcentowała ostatnie słowa, wypowiedziała je poniekąd z dumą.

-Co do anteny? Jest mi bardzo przykro, ale mój mistrz nie lubi, gdy się go podgląda. Jak sam powiedział; jest to dosyć krępujące. – mówiąc to wykonał kilka kolejnych kroków w stronę lodowej konstrukcji.

-Chcesz mnie powstrzymać? - rzucił w jej stronę lekceważącym tonem, spoglądając na wyschnięte jeziorko oraz błotnistą ziemię.


Miyuki wpatrywała się w tą sytuację. Musiała przyznać, że nie lubiła być zaskakiwana w ten sposób. Ba, wręcz ją to irytowało. Nie bała się go, raczej czuła do niego duży respekt. Podejść je w ten sposób było po prostu czymś, co zdecydowanie nie wzbudzało optymizmu co do ewentualnej walki. Sytuacja nie była ciekawa. Miał rozwalić antenę i zastanawiała się jak to powstrzymać. Pozostało grać na zwłokę. Wiedziała, że nie mieli wielu zaklęć w zapasie, więc walka raczej była skazana na niepowodzenie. Cholera, tylko jak go tutaj zagadać... cóż, z pewnością po niezbyt przekonującej groźbie Liny nie zrezygnuje. Ten pomysł był tak szalony, że aż musiała przyznać, że chyba jej odbiło. Ale musiała zrobić wszystko, by chociaż odwlec to minimalnie w czasie.

- Nie, nie powstrzymamy. Ale z drugiej strony sprawiasz wrażenie znudzonego. Co byś powiedział... na grę ?
Lekko się uśmiechnęła, wyjmując z kieszenii cztery sześciościenne kości. W końcu przekazała to, co miała na myśli.
- Gramy aż każdy z graczy przerzuci kolejnego o powiedzmy.... 40 razy. Zwycięsca bierze wszystko, czyli w twoim przypadku rozwalenie anteny i będzie mógł zabrać nas jako więźniów do was jako zabawki. Jeśli my wygramy, to antena pozostanie nietknięta, a my pozostaniemy wolne. Oczywiście do czasu, bo wiemy, że hazard nie trwa wiecznie. Zresztą jak zrozumiałam masz rozwalić antenę, ale nie określiłeś kiedy, prawda ?
Cóż, to było zagranie va banque. Albo nie zgodzi się na ich warunki albo przyjmie grę i może jakimś cudem im się uda z tego wywinąć. Było to szalone, ale czyż ich sytuacja nie było i tak krytyczna ?


Postać w masce zatrzymała się, po czym odwróciła w kierunku Miyuki. Chociaż przed chwilą niemal w ogóle nie zdawała sobie sprawy z istnienia drugiej Shinigami, teraz przekręciła swoją głowę lekko na bok, jak gdyby badając młodą dziewczynę.
-Wyglądam na znudzonego? – Powiedział w jej kierunku przytłumionym głosem.
Nobu poczuła jego oddech na swoich plecach, na swojej szyi. Nie była w stanie stwierdzić, kiedy był jeszcze w polu jej widzenia, a kiedy znalazł się za jej plecami. Był bardzo szybki. Shinigami czuła, że jest bardzo blisko niej, zdawało się, jak gdyby dotykał jej pleców, jej łopatek swoją klatką piersiową. – -Sprawdzasz mnie ? - Musiała przyznać, że powstrzymała odruch, który mógł kosztować ją życie. Jednak zachowała spokój w głosie, chociaż z wielkim trudem. Czuła, że coś nie pójdzie po myśli. Ale co mogła zrobić ? Pomysł był szalony, acz zaintrygowany tym Pusty mógł się na to złapać. - Przyznaję, że twoje umiejętności są imponujące. A może jeszcze chcesz wypróbować swoje szczęście ?

-Gra to świetny pomysł, jednak Twoja formuła zupełnie mi nie odpowiada. Znam lepsze zabawy. – Powiedział, biorąc w swoją dłoń pukiel jej krótkich, jasnych, błękitnych włosów. Pomimo całego swojego treningu, wyczucia i refleksu czuła się sparaliżowana. Gdy jego dłoń przejechała po jej smukłej szyi poczuła drgawki na całym ciele.

-Proponuję własne zasady… zabijesz swoją towarzyszkę, a daruje ci życie. Odmówisz – rozwlekę po tym bajorze jej wnętrzności, potem Twoje, na samym końcu zniszczę antenę. - Zaszeptał od ucha Shinigami.


Lina spojrzała z niedowierzaniem… on… on wykorzystywał je przeciwko sobie! Kim była ta istota?! Nie… Nobu nie była zdolna jej zabić, nawet spróbować. A jeśli… stróżka potu pociekła po jej bladej twarzy. Zachowała milczenie, czuła się sterroryzowana, czuła, że nie ma żadnej władzy, żadnej kontroli. Żadnej wiedzy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lina dnia Wto 2:29, 11 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
GameMaster
Administrator



Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Jastrzębie Zdrój

PostWysłany: Czw 0:12, 13 Mar 2008    Temat postu:

Miyuki poczuła bardzo nieprzyjemny dotyk jego dłoni. Brrrr... jak on śmiał ?! Lekko się wzdrygnęła, zdecydowanie jej się to nie podobało. Ale nie miała wyboru, musiała coś wymyślić, by rozwiązać ten problem. Momentalnie się oderwała i rzuciła na Linę, wykonując serię paru pchnięć. Miała nadzieję, że gest który wykona starczy, by zrozumiała...

Lina nie potrafiła się ruszyć, spoglądała na zbliżającą się sylwetkę jej towarzyszki. Trzymała w ręku Zanpaktou… zbliżała się w jej stronę. Nie, to było niemożliwe! Czyżby wystarczyło raptem parę sekund, aby Nobu podjęła decyzję o ratowaniu własnej skóry? Przecież to nic nie da tej fałszywej Cece, nie kupi sobie tym życia…
Lina poczuła stalowe ostrze wbijające się w jej ramię. Przeszywający, lodowaty chłód ogarnął prawą połowę jej ciała, kiedy bezwiednie upadała na kolana.
Ty… kurwo… – Wyszeptała w jej stronę, spoglądając z nienawiścią w jej twarz. Wtedy to zobaczyła. Miyuki mrugnęła okiem.
~”-Mrugaj sobie idiotko, mnie i tak boli jak cholera „ – Pomyślała panna Grantze, widząc przed oczami białe plamki bólu. Lina poczuła na swoim ciele dłonie Nobu, które brutalnie pchnęły ją do ziemi, przewracając prosto na litą glebę. W tym samym momencie początkująca naukowiec usłyszała, jak niepewna jeszcze zdrajczyni zaczyna mówić coś pod nosem. Mimo piorunującego bólu, który paraliżował jej całą dłoń, rękę, ramię oraz bark i część pleców potrafiła się skupić jeszcze na tyle, aby rozróżnić bezrozumną paplaninę od złożonej inkantacji wywołującej demoniczną magię.
- Źródło tego co żyje, Rzecz łącząca wszystko co istnieje, Jeden z podstawowych elementów istnienia, Wylany z kielicha bogów, Mocą Pierwszej pieczęci zabieram Ci to, Niech Twoje ciało umrze! Bakudou #20 - Pieczęć Krwi! – członkini dwunastego oddziału błyskawicznie odwróciła się w kierunku napastnika w białej szacie, z dziwaczną maską przypominającą czaszkę byka, wskazując na niego palcami.

Sekundę potem poczuła piekące uderzenia na swojej twarzy.
-Sprytnie! – Powiedziała zamaskowana postać. Nobu siłą uderzenia została posłana na kolana, tuż obok Liny Grantze. Młoda Shinigami poczuła smak krwi we własnych ustach. W tym uderzeniu było jednak coś więcej, nie zadawało jedynie fizycznych obrażeń. Miyuuki nie potrafiła chwilowo dojść do siebie. Humanoid stanął nad dziewczynami, chowając swoja broń z powrotem do pochwy, Spojrzał na leżącą Linę, po czym z całej siły nadepnął na jej ramię, idealnie w miejscu, w którym biała ciętą ranę. Shinigami – naukowiec zasyczała z bólu. Zrobiło się jej biało przed oczyma, plamki wirowały jak szalone. Czuła miliony igieł wbijających się w same kości.
-Jesteście takie delikatne, moje panie… – Istota w białej szacie chwyciła za błękitne włosy Nobu, po czym pociągła ją brutalnie w górę, do wyprostowanej pozycji, potem puściła. Młoda Shinigami zachowała chwiejną równowagę, przynajmniej do czasu kiedy drugie silne uderzenie z otwartej dłoni nie przewróciło jej ponownie na ziemię.
-I co ja mam teraz z wami zrobić? Nie zostałem tutaj wysłany z misją zabijania, niemniej wszyscy „świadkowie”, jak to określił mój pan, znajdują się w moich rękach i mogę z nimi robić co zechcę…
Silny kopniak uderzył w żebra Liny, która ponownie zawyła, zaciskając oczy z bólu, mimo częściowego odrętwienia zwijając się w embrionalnej pozycji. Oprawca był jednak już przy leżącej Nobu.
-Ty wydajesz mi się być silniejsza… nie sądziłem, że będziesz używała tak banalnych sztuczek. Prawdę mówiąc…
Miyuuki poczuła silną dłoń zaciskającą się na jej twarzy, wymuszającą spojrzenie w puste oczy maski.
-…liczyłem nawet, że uratujesz swoje życie. Miałbym przy tym trochę zabawy, z torturowania was nie da się czerpać żadnej satysfakcji, wasze wątłe ciałka są zbyt delikat…
Dłoń Shinigami z drugiego oddziału poleciała z zaskakująca prędkością w kierunku szyi zamaskowanego. Już czuła na swoich palcach jego gardło, jej dłoń minęła jeden z najczulszych punktów raptem o centymetr- może dwa. Na białej skórze jej dręczyciela dało się dostrzec różową wstęgę. Uniknął ciosu w ostatniej sekundzie.
-Suko! Powiedziała istota wyraźnie zirytowanym głosem, stając jedną nogą na łopatce leżącej plecami do góry Nobu, chwytając dłonią jej rękę, która jeszcze przed chwilą była uniesiona w zabójczym zamachu. Shinigami poczuła niewyobrażalny ból, kiedy jej smukła kończyna zaczęła się nienaturalnie wyginać.
-Zaraz usłyszymy chrupnięcie… – Powiedział w jej kierunku wysłannik Aizena, wyraźnie ucieszony, ponownie spokojny i opanowany. Każda kolejna chwila przynosiła Nobu tony cierpienia, decybele krzyku. Ta istota była najwyraźniej mistrzem w torturach. Załzawionymi z bólu oczami spojrzała przed siebie, z niedowierzaniem spoglądając na swoją wykręconą rękę.
Wtedy jej kat jęknął cicho, po czym puścił jej dłoń i przeszedł kilka metrów chwiejnym, dziwnym krokiem. Jego biała szata była z lewej strony umorusana czarną plamą, jego własną krwią. Za nim, podpierając się o jedno z pobliskich drzew stała Lina, dysząc, zaciskając zęby z bólu wciąż miała jeszcze dłoń wyciągnięta w kierunku oponenta.
-Ty dupku, dałeś się załatwić jednym z najprostszych zaklęć… –Powiedziała, patrząc w jego kierunku z czystą nienawiścią. Zamaskowana istota chwyciła się za przebity bok.
-Ts… – humanoid zdawał się śmiać, spoglądając na przebity bok lodową strzałą.
-To ma mnie załatwić? Sądziłaś, że takie gówno jest w stanie mnie załatwić?! Gwarantuję Ci, gdy to Ciebie przyjdę, będą to najdłuższe chwile Twojego życia! Najdłuższe i najbardziej bolesne!!! –Krzyknął obłąkańczym głosem, chwytając jednocześnie lodowy oszczep w swoje ręce, starając się go wyciągnąć z otwartej rany. Było to widać jak na dłoni - to nie mogły być śmiertelne obrażenia…
-Nie… nie dawałam nawet cienia szansy temu, że może Cię to pozbawić życia – Odpowiedziała spokojnie Lina, mimo tego jej twarz wręcz promieniała groteskowym, złośliwym uśmiechem.
-To natomiast powinno sobie z Tobą poradzić w zupełności - Grantze zacisnęła wciąż wyciągnięta rękę w pięść. Lodowy oszczep w jednej sekundzie rozrósł się na kilkanaście mniejszych włóczni, które przebiły ich przeciwnika w wielu miejscach, zamieniając go w kukłę nafaszerowaną kolcami. Lód przybrał odcień szkarłatu.
-Ty…dziwko… – Istota zwaliła się na ziemię. W tym samym momencie to samo stało się z ciałem osłabionej Liny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Czw 1:28, 13 Mar 2008    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Momentalnie zaatakowała. Nie zastanawiała się. Nie chciała zabić, ale musiała go jakoś przechytrzyć. Jej sztylet momentami zaatakowała Linę, która ta zaskoczona tym obrotem sprawy spojrzała na nią z nienawiścią. Niewiele mogła zrobić, więc do niej mrugnęła. Miała nadzieję, że w tym momencie uda się zaskoczyć napastnika, który chyba nie był przygotowany na ten zwrot wydarzeń.

- Źródło tego co żyje, Rzecz łącząca wszystko co istnieje, Jeden z podstawowych elementów istnienia, Wylany z kielicha bogów, Mocą Pierwszej pieczęci zabieram Ci to, Niech Twoje ciało umrze! Bakudou #20 - Pieczęć Krwi!

Zaklęcie powoli wychodziło z jej ust, by zakończyć się momentalnym obrotem i wykonaniem go w kierunku Pustego. Jednak niestety Miyuki przeliczyła się i przeklnęła to, że jej nie wyszło. Potem cios, a potem jeszcze kolejny i padła na ziemię. Zamroczona tym faktem dopiero miała poczuć prawdziwy ból. Próbowała skontrować prostym ciosem, którego uczyli w jej oddziale, ale bezskutecznie uderzyła, ale minimalnie. Jej wygięte ramię wskazywało na to, że ten incydent mógł się skończyć kalectwem na dłużej. Nie mogła powstrzymać łez, ból był okropny.

~~ Skurwiel... boli ! Myśl, myśl co zrobić ! ~~

Potem potoczyło się dosyć szybko. Lina na szczęście była przytomna i musiała przyznać, że uratowała sytuację. Ze zdrętwiałym ramieniem wstała, widząc osłabioną Linę oraz prawdopodobnie martwego Pustego. Jednak niczego nie zostawiała przypadkowi. Ze zeźloną miną wpatrywała się w ciało. Chwyciła sztylety i zaczęła z całych sił wbijać je w ciało oprawcy.

- To za to, że śmiałeś mnie dotknąć brudnymi łapami...
- Wykonała pierwsze pchnięcie, a potem kolejne. - To za to, że zmusiłeś mnie do zaatakowania innego Shinigami. Potem wykonała kolejne pchnięcie i kilka mniejszych, zmęczona już kolejnymi ciosami. - A to za to śmieciu, że śmiałeś mnie potraktować w ten sposób.

Chwilę usiadła i spokojnie zaczęła oddychać, powstrzymując rosnący w niej gniew. Cholerna gnida... dostał to, na co zasłużył. Miała nadzieję, że to w zupełności wystarczy. Sięgnęła do paska i starała się wyciągnąć ostatni jej bandaż oraz wodę tlenioną. Podeszła do Liny, sprawdzając palcem czy jej tętno było w miarę stabilne. Była laikiem w tych sprawach, ale podstawy w sumie wypadało znać.
- Dobrze się spisałaś...dzięki. A za tą ranę potem się odpłacę. - Powiedziała cicho, będąc jej wdzięczną za to, że tym razem jej pomogła. W sumie złość jaką czuła do niej została przez to znacznie stłumiona. Sprawdziła ranę, starała się ją oczyścić oraz użyć jak najlepiej potrafiła bandaża. Zastanawiała się co mogła zrobić dalej... z jednej strony nie miała się jak skontaktować z kimś z Soul Society, a z drugiej strony nie mogła jej zabrać z tego miejsca, gdyż mógł ktoś znowu przyjść i zająć się anteną, przy okazji ją rozwalając. Nie mając wyboru usiadła i zerkając raz na ranną, a raz na antenę zatopiła się w krótkich wspomnieniach...

* * * * * *

Do zamkniętego pomieszczenia przez drobne okna przebijało się światło. Rozlegające się wokoło sapania, krzyki oraz rozmowy zdecydowanie nie budowały w tym zaciemnonym miejscu nastroju, acz nikomu tak naprawdę na tym nie zależało. Kilkanaście osób wykonywało wokoło najróżniejsze pchnięcia, uniki, skoki. Każdy trenował w tym miejscu najróżniejsze kombinacje, które składały się na kolejne sztuki walki. W tym tłumiku także można była odnaleść niebieskowłosą dziewczynę, która drewnianym mieczem skontrowała cios jej przeciwnika. Był to chłopak, który wpatrywał się w nią z dziwną intensywnością, ale zarazem bił od niego spokój. Jego brązowe oczy niemal ją świdrowały, a czarne włosy do łopatek falowały rytmiczne wraz z jego ruchami. Byli dla siebie równorzędnymi przeciwnikami. Każdy atak był kontrowany niezłą kontrą, każdy unik okazywał się skuteczny, a różne sztuczki najczęściej zostawały przewidziane przez drugiego. Dziewczyna odskoczyła od przeciwnika, a ten spokojnie stał, przypatrując się jej z... dziwną melancholią. Jakby za czymś tęsknił. Albo martwił. Zaskoczona tym podniosła brwi.

- Koda, co się dzieje ? Dalej walczymy, co z tobą ?! - Miyuki krzyknęła do niego, gdy ten lekko się uśmiechnął, ale dalej był jakby przygaszony.
- Słuchaj... dlaczego taka jesteś ?
- Jaka ?
- No... nieprzystępna.


Poczuła, jakby ktoś ją uderzył dłonią w twarz. Co to miało być ? Lekko tym zirytowana podbiegła i zaczęła atakować, gdy ten zaskoczony furią ataków zaczął parować niepewnie jej ciosy. Momentalnie odpowiedział, niemal trafiając dłonią w jej krtań. Ona się uchyliła i uderzyła go w brzuch, zdecydowanie osłabiając. Potem nie zostało jej nic innego jak go podciąć, a przez to powalić na ziemię.

- Wstawaj... co to miała znaczyć ta odzywka ? To jaka jestem nie powinno Cię obchodzić. Jestem jaka jestem i raczej się niezmienię.
- Nieprawda...
- Westchnął ciężko i chwiejnie wstał, przyglądając się jej spokojnie. Tym razem jego spojrzenie było znacznie pewniejsze, jakby zbierał siły, by wykonać jakiś ruch. Instynktownie się cofnęła.
- Mam wrażenie, że po prostu nie chcesz, by ktoś chociaż Cię próbował zrozumieć... Mnie i chyba nie tylko mnie wybija z tropu to, że jesteś taka oschła. Wiesz, że nikt Cię nie traktuje gorzej, ale mimowolnie się jakby tak bronisz.
- Heh, co Ty możesz wiedzieć. Jesteś z dobrej dzielnicy i masz wszystko, to co trzeba. Jestem taka, bo po prostu muszę. Zresztą nie ma w tym świecie miejsca dla słabych. Ja nie mam zamiaru być dla nikogo uległa i wiem czego chcę. Czyżby Ci to przeszkadzało ?
- Nie... nie w tym rzecz. Raczej...
- Podrapał się z lekkim zakłopotaniem po tyle głowy i westchnął, by kontynuować. - Nie dopuszczasz do siebie, że ktoś może myśleć o tobie inaczej. Tak jakbyś myślała, że cały świat jest przeciw tobie. Albo jakbyś siebie sama nie lubiła. A tak nie jest. Miyuki-san, tak właściwie to jesteś bardziej wrażliwa niż się wszystkim wydaje. Widziałem twoje obrazy w twojej małej pracownii... masz talent do malowania, szczególnie te krajobrazy. Kto by się spodziewał, że masz takie ciekawe hobby...
- Hola, hola ! Włamałeś się do mojego pokoiku ?! Co Ty sobie wyobrażasz ? Nie wcinaj się w moje prywatne sprawy. Co do twojej opinii - nic mnie nie obchodzi. Jeszcze raz wytniesz taki numer, a inaczej porozmawiamy.


Momentalnie się zbliżał, chwytając ją za dłoń i przyciągając do siebie. Zaskoczona tym z początku się nie oparła, jednak gdy jego twarz zbliżyła się do jej, odepchnęła go i gniewnie prychnęła.
- Co Ty wyprawiasz... nie pozwalaj sobie. Zresztą czego Ty ode mnie chcesz ?
- Miyuki... po prostu chciałem poznać jaka jesteś naprawdę. Bo wiem, że jest w tobie coś, co mnie fascynuje, podoba. Tylko daj szansę. Jedną, jedyną szansę.
- Do cholery nie ! Nic mnie to nie obchodzi. Pozwalasz sobie na wiele i się dziwnie zachowujesz. Zresztą wszyscy jesteście tacy samy, tylko jedno wam w głowie. To dalej walczymy czy poddajesz się ?
- Czekaj... tylko daj mi coś powiedzieć. Ja...
- Gdy chciał coś powiedzieć i zamknął oczy, to gdy je otworzył już jej nie było. A w sali na chwilę zapanowała dziwna cisza.

Potem gdy malowała, relaksując się przy tym dostrzegła posłańca, który przesłał wieść, że członek oddziału drugiego Koda Kirifuda miał wypadek i z powodu śmiertelnych ran zmarł. Odprawiła go. Obraz nieba, który znajdował się na tle zamienił się w burzowy nieboskłon. I miała dziwne wrażenie, że ktoś cicho pochlipuje. Z początku zrzucała to na przesłyszenie. Chociaż sama już nie wiedziała co myśleć. Po chwili pojawił się na tle piorun, który uderzył w ziemię, zwiastując koniec istoty na dole. Nie, to jednak nie był za dobry dzień...

* * * * * *

Wybudziła się ze wspomnień, sprawdzając momentalnie czy ktoś czasem jej nie zaskoczył. Upewniając się, czy coś się nie dzieje wstała i zrobiła lekki obchód. Westchnęła ciężko i stwierdziła, że narazie w jej zakichanym życiu nie szło tak, jakby chciała. A czuła, że jeszcze będzie miała od cholery powodów do zmartwienia...
Powrót do góry
Henshu




Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 14:09, 22 Mar 2008    Temat postu:

Soyer biegł przed siebie, na tyle szybko, na ile pozwalała mu zraniona… no dobra, przewiercona na wylot w ramieniu ręką. Czemu on dostawał najgorsze zadania? TO on powinien masować Harakę, nie tamten bufon. Choć w zasadzie mogło mu się trafić gorzej. Przynajmniej nie musiał szukać trupów pośród gruzów. Skacząc po ulicznych latarniach i dachach, pomagał sobie od czasu do czasu shuppo. W końcu znalazł się w punkcie wyjścia, w tej samej słonecznej alejce, z której pojawili się w Karakura. Jak twierdziła Haraka, grupa Liny nie powinna być daleko stąd. Może to i prawda, tylko jak teraz miałby ich odnaleźć?
Jego uwagę przykuł długi sznur wozów strażackich. Najpewniej jechały właśnie w stronę budynku, na którym walczyli. Nagle Blowloom zwrócił uwagę na ogromny pas połamanych drzew w oddali. Dobrze, że znajdował się na dachu, miał dogodny punkt widokowy. Ruszył w kierunku zalesionego terenu…

Ostrożnie poruszał się między krzewami. W końcu nie miał się dać złapać, ani wdawać w żadną walkę. Jego zadaniem było tylko rozpoznanie, w razie czego ostrzeżenie swojej własnej grupy przed ewentualnym zagrożeniem. W końcu to zobaczył. Obie Shinigami o znajdowały się na zdewastowanej, pooranej licznymi śladami walki polanie. Lina była najprawdopodobniej nieprzytomna, jedna z Nobu czuwała przy niej, mając nieobecny wyraz twarzy. Wyszedł spokojnie na otwartą przestrzeń, dając się zauważyć młodej dziewczynie w błękitnych włosach. Uniósł ręce w geście poddana, wpatrując się w dziewczynę. Nie była taka zła. Przynajmniej patrząc na jej ciało. Twarz miała zasłoniętą, najprawdopodobniej nie grzeszyła pięknem. Twarz jednak nie była taka ważna, wystarczyło by, gdyby ją odwrócił do wiadomej pozycji…
-Witaj, ślicznotko. Zdaje się, że mieliście tutaj małe problemy… – powiedział z rozbawieniem, spoglądając teraz na dziwaczkę z oddziału naukowego.
-A tej co się stało? – zapytał, wskazując na nią palcem. -Poza tym… co to za truchło? – Soyer kopnął istotę w białym, obecnie zakrwawionym obraniu prosto w żebra, obracając ją, żeby lepiej się jej przyjrzeć.
-Proszę, proszę, Widzę, że same również nie próżnowałyście… Lada moment będzie tutaj reszta. Zbieraj się. Im szybciej stąd wyjdziemy, tym lepiej.

Nieboskłon został przecięty licznymi pionowymi kolumnami jaśniejącego światła.
-Proszę, proszę. Negation… zdaje się, że wygraliśmy. Podnieś swoją towarzyszkę, nie mamy całego dnia.
Soyer z reguły uchodził za chama i gbura. Być może byłą to wina wychowania w arystokratycznej rodzinie, być może jego podejścia do płci przeciwnej, która służyła mu jedynie w wiadomym celu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Henshu dnia Sob 14:09, 22 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
GameMaster
Administrator



Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Jastrzębie Zdrój

PostWysłany: Wto 1:09, 25 Mar 2008    Temat postu:

Nastąpiła długa, niezręczna chwila ciszy pomiędzy dwojgiem Shinigami.
-Co się tak gapisz, język Ci odjęło? burknął Soyer w kierunku młodej, błękitnowłosej dziewczyny.
-Spokojnie…
Szokująco szczupły mężczyzna poczuł delikatną dłoń na swoim ramieniu. Odwrócił się gwałtownie, aby spojrzeć w uśmiechniętą, mimo wszystko również zmęczoną twarz ich dowódcy – Haraki.
-Każdy z nas ma prawo być strzępkiem nerwów po tym, co przeżyliśmy, mimo wszystko apeluję – nie wyżywajmy się na członkach własnej grupy.
Wzrok kobiety spoczął na lezącej Linie, kiedy z pobliskich krzewów wygramoliła się cała reszta kompanii- poobijani, zakrwawieni, połamani i pojękujący adepci. Abi podeszła powoli do panny Grantze, wpatrując się z uwagą i troską w jej ciało. Kucnęła przy nieprzytomnej dziewczynie z własnego oddziału, dotykając dłonią jej szyi, następnie czoła i nadgarstków. Jej mina ponownie lekko się rozpogodziła.
-Nic jej nie będzie... na całe szczęście. Z chęcią dowiedziałabym co tutaj się stało, gdyby nie fakt, że bardzo się nam spieszy. Zdaje się, że jesteś z informacjami nieco do tyłu.. – powiedziała w kierunku Nobu .– Aktualnie znajdujemy się w posiadaniu danych o priorytetowym znaczeniu. Są na tyle ważne, że gdybym była zdrajcą Aizenem, być może sama bym się pofatygowała o ich przechwycenie… – kobieta uśmiechnęła się lekko, jak gdyby przypominając sobie coś w pamięci.
-Nie mamy czasu do stracenia! Hageshii, dasz radę ponieść Linę? Tylko delikatnie, to jest prawdziwa kruszynka! Prowadzi Serito. Tak samo jak tutaj przyszedłeś z resztą drużyny, tak samo zaprowadź nas w zaułek, z którego się tutaj dostaliśmy. Jestem pewna, że przez ten czas nie zdążyłeś zapomnieć drogi. Biegnijcie, już!
Gdy drużyna, pojękując i skomląc ruszyła za młodym Serito, Haraka zatrzymała gestem ręki Nobu w miejscu.
-Nie potrafiliśmy nigdzie odnaleźć Twojej siostry… Wiem, jak bolesne może to się dla Ciebie okazać. Walczyliśmy z Menosem, kiedy wszystko wybuchło…Cero…
Haraka spojrzała w ziemię nieobecnym wzrokiem.
-Nie pragnę składać Ci kondolencji, nie znaleźliśmy jej zwłok. Gdyby nie czas, który depcze mi po piętach przetrząsnęłabym każdą grupkę gruzu, zajrzała pod każdy kamień… Niestety, sama starłaś się z pierwszymi zwiadowcami Aizena. Są na naszym tropie… Miej nadzieję. Przykro mi…
Abi ruszyła biegiem za grupą, pozostawiając młodą dziewczynę sam na sam ze swoimi myślami. Shinigami poczuła pierwsze, duże krople deszczu na swojej głowie, na swoim ciele. Zachmurzało się, z każdą chwilą niebo stawało się coraz ciemniejsze.
Wszystko przybrało odcień szarości.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum BleachFiction Strona Główna -> SESJE Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin