Forum BleachFiction Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

SKAZA NA NIEBIE - PROLOG
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum BleachFiction Strona Główna -> SESJE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
GameMaster
Administrator



Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Jastrzębie Zdrój

PostWysłany: Sob 14:23, 01 Mar 2008    Temat postu: SKAZA NA NIEBIE - PROLOG

W Społeczności Dusz nastały deszczowe dni. Czarne, zabiegane sylwetki poruszały się pośród przemoczonych ulic, rozchlapując błoto i wodę na wszystkie strony. Seireitei było wyraźnie czymś poruszone. Każdy miał coś do załatwienia, twarze przechodzących Shinigami pokryte były zmęczeniem, rozdrażnieniem, zamyśleniem. Obfity deszcz, duże, mokre krople spadające z samego nieba tworzyły dodatkową, melancholijną atmosferę. Szare niebo, wylewające rynsztoki i ogromne kałuże skutecznie obrzydzały humor każdemu mieszkańcowi Społeczności Dusz. Gdyby była to tylko wina pogody…

Aizen Sosuke. Zdrajca. To imię trzymało się na ustach każdego. Minęło już wiele czasu od tamtego pamiętnego dnia, dnia, który zapisał się w aktach Seireitei grubym pismem. Shinigami – zdrajca. Bluźnierca – mąciciel. Był jednym z nich, był cząstką tego całego miejsca. Rozpoznawany przez każdego, lubiany przez masy. Aizen był świetnym kapitanem. Wielu do teraz nie może pogodzić się z jego stratą. Inni czują do niego tylko ogromną nienawiść. Są również tacy, którzy uważają, że zbłądził, lecz ponownie odnajdzie właściwą drogę, wróci do nich ze skruchą, aby odpokutować swoje plugawe czyny.
Niestety, kapitan miał zupełnie inne plany. Od kilku dni Społeczeństwo Dusz trwa w stanie najwyższej gotowości. Aizen ponownie dał o sobie znać. Potężne jednostki zostały wysłane na Ziemię. Dokonała się tam mała masakra tubylczej ludności. Miejsce nie było zabezpieczone przez żadnego Shinigami. Atak był zupełnie niespodziewany, zginęło wiele, wiele niewinnych osób. To była zupełna porażka Społeczeństwa Dusz. Nie mogli pozwolić sobie na podobny incydent. Specjalna grupa pod dowództwem kapitana 10 dywizji - Tōshirō Hitsugayi została wysłana do miasta Karakura. Stoczyła tam kilka kolejnych pojedynków z uzurpatorami. Przeciwnikami okazali się być Arrancarzy – potężne istoty władające zarówno mocą Shinigami, jak i naturalnymi zdolnościami Hollowów.

Właśnie w związku z tamtymi incydentami została zwołana specjalna grupa. Było to tajne, obowiązkowe spotkanie, na którym stawili się prawie wszyscy wezwani.


Starszy Shinigami w charakterystycznym wąsikiem siedział przed grupką stojących, wpatrując się po kolei w każdego z nich. Każdy uważny obserwator mógł zobaczyć zmęczenie malujące się na jego twarzy, roztargnienie oraz lekką dozę irytacji. Cechy pozornie zupełnie nieznane dla Chōjirō Sasakibe – zastępcy kapitana Generała. *

-Dobrze. Sprawa jest niebanalnej wagi. Zapewne słyszeliście już plotki o walkach kapitana Hitsugay z oprawcami Aizena. Dobrze. Choć bitwa została nierozstrzygnięta, odnieśliśmy większy sukces, niż się nam początkowo zdawało. Arrancary używają bezpośrednich przejść między światami, łudząco podobnych do naszych Bram. Jak odkryli nasi naukowcy z 12 dywizji, ostatnie z takich przejść zostało wykonane w sposób nieco dobiegający od normy.
Tutaj zastępca przerwał na chwilę, przełknął ślinę, zastanowił się nad czymś spoglądając w grupę stojącą przed nim, po czym kontynuował:
-Każde z poprzednich wdarć do ludzkiego świata zostało wykonane w jednakowy, łudząco enigmatyczny sposób. Ostatnie przejście, według naszych danych stworzone przez jednego z elitarnej grupy tamtejszych wojowników – Espady, zostało wykonane w pośpiechu, dodatkowo bez wykorzystania głównych korytarzy Dangai. Nie wiemy w jakim celu zostało to wywołane, być może Espada podróżuje własnymi węzłami W każdym razie dzięki temu wdarciu…
W tym momencie Chōjirō Sasakibe spojrzał wymownym wzrokiem na całą grupę
-… jesteśmy w stanie go wytropić.
W pomieszczeniu nastała krótka chwila ciszy, którą ponownie przerwał zastępca kapitana Generała.
-Zanim jednak przejdziemy do kolejnych szczegółów… Zameldować się!
Mówiąc to wstał od biurka, rozciągnął swoje ręce, po czym obszedł drewniany mebel, stanął na przeciwko grupy młodych Shinigami, splótł ręce za plecami oraz spojrzał oczekującym wzrokiem po każdym znajdującym się w tej sali.

------------------
* =[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez GameMaster dnia Sob 14:31, 01 Mar 2008, w całości zmieniany 8 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Serito




Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 14:39, 01 Mar 2008    Temat postu:

- Serito Kaishi, 13 dywizja, zgłaszam swoją gotowosć ! - zameldował białowłosy Shinigami, lekko się przy tym kłaniając. Następnie spojrzał po stojących wokół innych Bogów Śmierci . Na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu. ~ " Nareszcie coś się dzieje ."

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Serito dnia Sob 14:42, 01 Mar 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lina
Pokaż zdjęcie



Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Jastrzębie

PostWysłany: Sob 15:02, 01 Mar 2008    Temat postu:

Lina spojrzała na starego Shinigami stojącego przed nimi. Społeczeństwo Dusz w końcu zaczyna działać w oparciu o informacje od najlepszego, 23 oddziału. Szkoda tylko, że dopiero tak późno. Gdyby od razu postępowali według naszych wskazówek... Zresztą. Życia tamtych cywili już się nie cofnie. Choć... może to i dobrze. Przynajmniej będą mieli na przyszłość ostrzeżenie, żeby uważnie słuchać 12 zarówno po problemie, jak i pzred.

-Członek dwunastego oddziału, naukowiec do spraw bio-modyfikacji oraz cząsteczek reiatsu, absolwent studiów do spraw operacji chirurgicznych - Lina Gratze. .

Mówiąc to Lina odgarnęła komsyk swoich niejednolitych włosów, zakładając je za ucho. Spojrzała w stronę Sasakibe swoim okiem, jak gdyby coś analizując, po czym ugięła się w głębokim ukłonie.

-Dwunasty oddział jak zawsze gotowy do pomocy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sierak




Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 279
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: D.G.

PostWysłany: Sob 15:25, 01 Mar 2008    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Z tyłu, za innymi stał oparty o ścianę chłopiec, zupełnie niepodobny do innych. Wyłapywał co drugie słowo starszego mężczyzny z wyjątkowo niegustownym wąsikiem. Jak tu było nudno! Zamiast siedzieć sobie gdzieś i obijać się musiał słuchać jakiegoś cholernego raportu, przecież nawet nie był porucznikiem!
Oczywiście nie przyszedł by na jakiekolwiek zebranie bez swojej gustownej, białej pelerynki z postawionym kołnierzem i butelki piwa. Wyjął napój bogów z kieszeni peleryny i otwarł ją zębem. Tsyknięcie wydostającego się gazu przerwało ciszę po monologu wąsacza. Właściwie to białowłosy zastanawiał się, jakim cudem nie dostał jeszcze zjeby za swój mało formalny strój. W sumie nie obchodziło go to, jak i cała ta durna hierarchia Seireitei. Po jaką cholerę wszyscy shinigami mają zapylać w jednakowym, smutno czarnych strojach? Wyglądają jakby nosili przez cały rok żałobę... chyba po swoim dobrym guście. Przecież to jest zabijanie własnego stylu!

Pociągnął kilka łyków z butelki, w międzyczasie przedstawił się jakiś fagas z trzynastej dywizji. Trzynasta dywizja... to była dywizja Ukitake-sama. W sumie sam kapitan sprawiał wrażenie miłego, w dodatku miał dużego plusa, że nie poparł innych kapitanów podczas całego tego burdelu z Ryoka, a rozpieprzył Soukyoku. To był duży plus, rozwalić takie coś, Shigekazu dałby sobie lewą ręk... erm lewy paznokieć uciąć za taką szansę. Narobić takiego burdelu i jeszcze nie mieć za to przechlapane, marzenie. Gość z trzynastego oddziału sprawiał wrażenie debila zapatrzonego w swojego kapitana, żyjącego w durnych ideałach "pewnego dnia, będę". Takich białowłosy nie lubił najbardziej, bo robili najwięcej szumu po przegranej walce, załamywali się i w ogóle cud że nie cięli się swoimi zanpaktou. Shigekazu rozejrzał się, nikt chyba nie kwapił się szczególnie do przedstawiania się, więc wyszedł z cienia przy ścianie. Dalej trzymając ręce pod pelerynką, nie wkładając ich do rękawów (bo tak wyglądał cool) podszedł do reszty mijając ich, a przy okazji pociągając kolejne kilka łyków z niemal pustej już butelki. W tej chwili przedstawiła się jakaś kobieta. Dwunasty oddział, ten durny debil Mayuri. Matko, jak białowłosy go nie cierpiał, nosił się po całym Seireitei, jakby potrafił zownować każdego. W dodatku miał niegustowną maskę, co do samej kobiety zaś. Kolejna służbistka. Kuźwa z kim On miał pracować? Przecież jak usłyszy hasło "na służbie nie piję", to chyba odpadnie. Nic dziwnego, że Aizen-sama zwiał stąd jak tylko miał okazję, a trzeba było zabrać się z nim...

-Shidehara Shigekazu... piąta dywizja. Zastanawiam się tylko, to jest żart prawda? Żart albo prowokacja, jeśli dobrze zrozumiałem w jakimś mieście na zewnątrz spiknęli się poplecznicy Aizen-sama, którym LEDWO naklepał kapitan tak? O ile dobrze pamiętam, my niedawno ukończyliśmy akademię i w ogóle, ponadto o ile się nie mylę, nawet nie uwolniliśmy naszych mieczy. Rozumiem, że kapitanowie są bardzo zajęci i w ogóle, ale po prostu powiedzcie, że nas tu nie chcecie zamiast wysyłać nas na pewną śmierć.-

Powiedział lekko pretensjonalnym, choć jak zwykle bezemocjonalnym tonem. Z drugiej strony cieszył go fakt, że o ile nie zostaną rozsmarowani na chodniku przez te całe arrancary, to przynajmniej spotka się z Aizen-sama, ciekawe, czy ten będzie chciał pogadać, czy też od razu ich zownuje. Białowłosy chętnie by posłuchał, jak żyje się u Arrancarów, geez, pewnie i tak lepiej niż tutaj...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Henshu




Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 15:42, 01 Mar 2008    Temat postu:

Soyer spojrzał na młodego, białowłosego Shinigami z butelką w ręce.
-Tsss…
Powiedział pod nosem, patrząc na niego kątem oka. Zaraki uwielbiał takich debili. Pewnych siebie, pyskatych, przekonanych so swoich racji i poglądów. Takich jego kapitan najchętniej wbijał w ściany Rokungai. On sam też nie miałby nic przeciwko takiemu procederowi. Czemu hollowy nigdy nie są tak samo irytujące, tak samo wygadane?
Niemniej białowłosy miał nieco racji. Według plotek krążących wśród jego braci z oddziału, Karakura zamieniło się w pole bitwy kapitanów. Jeżeli jest to prawda, naprawdę nic tam po nich. Jeżeli mają śledzić jednego z tej „organizacji” Epsada, zdaja się przecież na pewną śmierć. Czemu nie zaprzęgną do tego żadnego z kapitanów? Przecież oni nadają się do tego najlepiej. Soyer może był najlepszy w swojej grupie w akademii,, mimo to dopiero kilka lat temu zakończył szkolenie. Karakura to nie miejsce dla takich Shinigami jak oni.
Cóż…
- Soyer Blowloom, członek 11 oddziału pod dowództwem kapitana Zarakiego Kenpachi.
..chyba nie poślą ich na pewną śmierć, prawda? A jeżeli? Cóż, skoro plan działania opera się na wskazówkach 12 oddziału naprawdę nie zdziwiłby się, jeżeli byliby tylko królikami doświadczalnymi. Na tyle silnymi, aby wytrwać do pewnego stopnia, ale na tyle słabymi, aby ich strata nie była niepowetowana. Soyera przeszły ciarki. Niemniej to nie to było najbardziej przerażające. Najbardziej przerażające było to, że nie miał zaufania do tej misji, do tej decyzji podjętej przez Społeczność Dusz…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
famir




Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 15:52, 01 Mar 2008    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]

Jin powoli wszedł do pomieszczenia i jkby od niechcenia zamknął za sobą drzwi ziewając z lekka. Miał dosyć ciężką noc... parę ładnych godzin malował obraz na jednej ze ścian w pomieszczeniach XI Dywizji. Ów fakt niemiłosiernie wkurzał jego kapitana, ale za to mała porucznik była wniebowzięta... co niestety objawiało się kolejnym atakiem ADHD z jej strony... tak więc Jin postanowił, że już nigdy nic tam nie namaluje bo ostatnie czego mu trzeba było to rozwydżony, nadaktywny bahor, który mógłby go z palcem w du... w nosie zdezintegrować.
-Eh...
Westchnął na myśl o tamtym przykrym wspomnieniu łapiac się za głowę jakby dostał ataku migreny. Po wysłuchaniu rozkazów naprawdę jednak dostał ataku migreny. Kiedy zobaczył co niektórych współpracowników ból głowy osiągnął apogeum. "CZY WSZYSTKICH TUTAJ PO**BAŁO?" - taka myśl nawiedził jego głowę gdy zrozumiał w jakie bagno wpadł... a on chciał tylko się gdzieś walnąć i iść w kime... życie jest takie nie fair... Jak narazie coś w miare racjonalnego dla niego powiedział Shigekazu - tak woóle to Jin zaliczał się do tej nielicznej grópki osób, które mogły powiedzieć do niego 'cześć' bez obway, że za chwilę się wyląduje w ramionach IV-tej, ale to inna historia.
-Haishiro Jin, XI Dywizja. Niestety muszę się zgodzić z poprzednikiem, rozumiem, że możemy być... - zrobił długą przerwę - piękni, zdrowi i potężni - powiedział szybko dodając do ostatniego słowa wyraźnią ironie - ale to chyba lekka przesada wysyłać nas na misje, której szanse powodzenia byłby niewielkie nawet dla oficerów, o porucznikach nie wspominając...
Jedna brew delikatnie podniosła się do góry w geście pytającym do przełożonego dajac mu do zrozumienia, że oczekują lekkiego wyjaśnienia....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nemo
Anna Maria Wesołowska



Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 449
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: SSVD

PostWysłany: Sob 15:56, 01 Mar 2008    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Pogoda była do przysłowiowego zadka.
Kaji nie lubiła takich dni, jak ten. Deszcz był jeszcze do zniesienia, w sumie były chwile, w których opady lubiła-zdarzało jej się tańczyć ze śmiechem na ustach pomiędzy kolejnymi strugami wody, ciesząc się egzystencją i pięknem natury, pociągając od czasu do czasu z bukłaczka, oczywiście tylko po to, żeby nie stracić energii. Tak, podrygiwać wesoło na łące w rytm muzyki tworzonej przez uderzające kropelki, kończąc plecami pośród mokrej trawy, czuć małe rzeczki spływające po gorącej, czerwonej uśmiechniętej twarzy, dodając swój wokal do koncertu chmur...wspaniałe przeżycie, wspaniałe uczucie. Gorzej, że hm, nie zawsze dnia następnego Tsu pamiętała, co robiła dnia poprzedniego, ale dało się to przeżyć. Jednak w szaroburości, mała Nobu nie potrafiła odnaleźć niczego zabawnego. Takie dni spędzała zazwyczaj w jeden, mało produktywny sposób. Ech. W dodatku, całe to zebranie...mając nieszczęście iść na nie, Kaji spojrzała w niebo, dokonując przy okazji cudu koordynacji pod postacią jednoczesnego ziewania, przecierania oczu, oglądania czegoś i myślenia. Ta...to zapewne było to, co zakwalifikowało ją do tego top secret meetingu. Która właściwie była godzina? Nie miała pojęcia. Pierwotnie miała ambitny plan spędzenia całego dnia zabarykadowana w swoim pokoju, z racjami żywnościowymi, odrobiną sake i ciepłym, żółtym kocykiem, ale przełożeni zniszczyli jej wunderplan, przez co musiała nastawić sobie budzik na godzinę zebrania. Zabawne, że potem już zupełnie nie pamiętała, o której ono było. Tyle ten irytujący dźwięk.

Niezwykłe zdziwienie ogarnęło ją, gdy okazało się, że wcale się nie spóźniła, mimo całkowitego braku chęci i przeciągania do maksimum drogi , która na stodwieście procent była dłuższa, niż powinna...nagle, w umyśle Tsu pojawiło się pewne podejrzenie. Czyżby siostrzyczka przestawiła jej zegarek na jakieś pół godziny wcześniej? A to jędza...
W końcu, była na miejscu, ze złotym ciuchem w łapie który miała zamiar zarzucić na siebie przy pierwszej okazji. Jej miecz był schowany pomiędzy materiałem stroju w jej ukochanym kolorze. Złote oczy powoli krążyły po pomieszczeniu, ale że były wyjątkowo niewyspane i z zatrważającą regularnością przecierane, dużo tak naprawdę nie wyłapały. Oczywiście, wysłuchanie raportu miało swoją bardzo dobrą stronę. Dawało szanse na awans, może to miał być jakiś test, od którego zależy czy zostaną oficerami? Hohoho. Tak, jasne. Jak słońce. Mimo, iż z powierzchowności Nobu wynikało, że nie przykłada żadnej uwagi do tego co wąsacz mówi, ta byłą skoncentrowana właśnie na tym, leniwie przetwarzając kolejne porcje wiadomości w swoim mózgu. To, że czasem wyglądała i zachowywała się jak słodka blondi idiotka nie znaczyła, że była taką w rzeczywistości. Gdy podstarzały pan przestał wylewać z siebie kolejne dziwne słowa, reszta zaczęła przedstawiać się i tak dalej. Jej uwagę przykuł charakterystyczny dźwięk...dobrze, że nie ma tutaj jej siostry. Gdyby była...nie mogłaby się do niego zbliżyć nawet na krok. Zapoznać bliżej...z piwem. Bo akurat właściciel puszki interesował ją mniej więcej tyle, co zeszłoroczny śnieg.
Zgraja w sumie dość ciekawa się szykowała, niemniej...misja wydawała się z gatunku kamikaze, ale aż tak złych przeczuć nie miała.
-Nobu Kajitsushu, oddział ószieffmy. Chętna, gotowa, i tak dalej.
Mlasknęła i półzamknęła oczy, wyciągając mały wachlarzyk, który wykorzystała zgodnie z jego przeznaczeniem. Mimo wszystko, ona pochodziła z oddziału ósmego, a tamten gumiś z trzynastego...Shunsui i Ukitake nie byli raczej typami kapitanów, którzy pozwoliliby wysłać swoich ludzi na działania z gatunku kamikaze-type, więc nie było aż takiego wielkiego strachu...chyba, że wybór osób został wybrany bez ich zgody, ale o tym myśleć...nie...wolała.

-Shinchan, Jinkun...nie bądźta takimi pesymistami, uuua. Znając życie, dostaniemy jakieś vice ze sobą, albo będziemy tylko zwiadem dla oddziału bardziej zaawansowanego. Bo widzicie... podniosła dłoń z wyprostowanym palcem wskazującym Otwarcie dziury dla kapitanów jest rzeczą dość czasochłonną, i tak dalej. Tak samo zapewne byłoby ze śledzeniem tego espadziora. Grupa większa, czy grupa o większym reiatsu przyciągnęłaby większą uwagę, a my...my możemy prześlizgnąć się przez szparę którą ten koleś zostawił i nie wywołując aż takiej uwagi, trochę za nim pójść. Chyba nie myślisz, że to my będziemy mieli go spacyfikować? Faceci...ehhh.
Wachlu, wachlu, wachlu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nemo dnia Sob 16:18, 01 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Sob 16:31, 01 Mar 2008    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Przyglądała się okolicy, powoli zmierzając na miejsce, gdzie znajdował się oddział Soi-Fong, czyli numer dwa. Zadowolona z faktu, że nastawiła budzik wcześniej swojej młodszej siostrze napawał ją dziwną satysfakcją. Pewnie mała zouza miała większego kaca niż zwykle. I dobrze, latanie za nią, wdychanie jej smrodu po kolejnej imprezce i wyciąganie jej pijanej w sztok z różnych miejsc publicznych nie było zdecydowanie dla niej. Ręce można było załamać ! A ten jej kapitan... tfu, cholerny pijak i zboczeniec. Właściwie to ich wszystkich się pozbyła, wstawiła same kobiety kapitanów i byłoby z głowy. Wszystko by szło sprawniej, precyzyjniej, z większą klasą. Na widok niektórych "szympansów" brało ją na mdłości. W końcu dotarła na miejsce. Przyglądała się niektórym osobnikom, którzy trenowali i spoglądali na nią najczęściej z pogardą lub pewnym dystansem. A niech patrzą ! Kiedyś to ona będzie tutaj ich przełożoną i wtedy da im popalić, a jak ! A może kiedyś będzie na samej górze ? Kto wie, kto wie... Perspektywa ujrzenia Hitsugayi albo innego męskiego kapitana, który na jej rozkazy by gotował jej obiady i wogóle był jej przynieś-podaj-pozamiataj była naprawdę kusząca i mimowolnie wywoływała uśmiech na jej ustach pod maską. Była w sumie zadowolona, że w jej oddziale pod względem ubioru była większa swoboda, to jej się podobało, nie odbierało pewnej cząstki siebie. Po chwili, gdy rozmarzyła się w swoich wizjach o byciu kimś, dostrzegła swoją kapitan, która nie była zbytnio w nastroju, co łatwo było wyczytać po jej wyrazie twarzy. Właściwie to nigdy nie widziała, żeby się uśmiechała. Ale w sumie musiała przyznać, że była niezależna i wiedziała czego chce. Profesjonalizm, to co lubiła najbardziej w jej kapitan. Ta stanęła i się przyjrzała Miyuki, która mimowolnie stanęła oraz się ukłoniła dosyć głęboko.

- Tak, SoiFon Daicho ?
- Wezwanie do Ciebie. Szczegóły poznasz na miejscu. Tylko wykonaj dla mnie drobne zadanie...
- W porządku, Soifon-Daicho.


Potem wybiegła, zbierając po oddziale niektórych maruderów, którzy się porozbiegali wszędzie, gdzie się tylko dało. Nosz do cholery, że też musieli zawsze się rozpanoszać, gdy nie trzeba było. Po kilkunastu zjebkach, krzykach i szybkich komendach jej gardło przeszło ciężką próbę, ale w końcu wszyscy pobiegli na zebranie oddziału. Spojrzała na zegarek. Osz kurde, spóźni się. Cholera, nie lubiła tego. Po prostu, świadomość, że jej siostra mogła być przed nią... wywoływała złość. Ona, która jako jedyna w tym domu trzymała dyscyplinę, częściowo zawiodła. Nie mając wyboru, ruszyła biegiem w kierunku miejsca zebrania. Biegnąc, mijała kolejne osoby i gdy dostrzegła drzwi, to instynktownie... potraktowała je kopniakiem. Wszyscy się odwrócili w jej kierunku, patrząc z lekkim zdziwieniem albo złością na nią. Zignorowała to i podeszła do szeregu razem z innymi. Lekko skinęła głową i szybko przeanalizowała towarzystwo. Wolałaby lepsze, ale mówi się trudno. Chociaż ten szyderczy uśmieszek Kajitsushu zdecydowanie ją irytował. I jej dobry nastrój diabli wzięli, psia jego mać ! Jej flegmatyczność ją irytowała. A świadomość, że o dziwo nie śmierdzi Sake był zastanawiający...

- Tak, tak, przepraszam za spóźnienie. Dodatkowe zadania w moim oddziale i inne takie. Dla tych co mnie nie znają, Nobu Miyuki z oddziału Drugiego. Jak ktoś będzie na tyle łaskawy, wyjaśni mi po drodze co to za zadanie. Chociaż jak spoglądam na miny niektórych wygląda to tak jakby szli na ścięcie... I tym lepiej, już się robiło nudnawo. Więc szybko to miejmy za sobą i ruszajmy.

Po chwili założyła ręce za głowę i w wyjątkowo mało służbowej postawie czekała na to, co się dalej zdarzy. Momentami irytowało ją, jak wszyscy są niesamowicie służbowi. Zgoda, byli żołnierzami, ale mogliby za to, co się robi, chociaż dać co nieco luzu. A nawet jeśli, to niech ją przekonają czynami, a nie jedynie stanowiskiem. Bo autorytety tak naprawdę miała gdzieś...
Powrót do góry
GameMaster
Administrator



Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Jastrzębie Zdrój

PostWysłany: Sob 16:58, 01 Mar 2008    Temat postu:

-Dosyć! Przerwał Chōjirō nie czekając na ostatniego z grupy. Z fałd swojego szykownego stroju wyciągnął kawałek aksamitnego materiału, którym przetarł sobie czoło. Był wyraźnie zmęczony. Igranie z nim najwyraźniej nie było najlepszym pomysłem. Zastępca kapitana Generała odetchnął głęboko, po czym spojrzał w stronę pyskatego, białowłosego Shinigami. Spojrzał na niego przez szparki, po czym wycedził przez zęby:

-To nie żart szeregowcu. . Sasakibe podkreślił przy tym ostatnie słowo.

-Waszą misją jest udać się do ziemskiego miasta Karakura. Jeżeli jednak masz z tym jakiś problem, chłopcze, możesz odmówić udziału w tej misji. Zawsze znajdzie się ktoś na Twoje miejsce. Pamiętaj jednak o konsekwencji sprzeciwienia się odgórnym rozkazom. Będę to traktował jako dezercję.
To zachowanie zupełnie nie pasowało do Chōjirō jakiego się znało. To nie był ten sam mężczyzna. Shinigami przed nimi odetchnął głęboko, spojrzał na posadzkę po czym zamknął oczy.

-Uważnie usłyszałem wasze obawy. Rozumiem wasze zaniepokojenie. Niemniej dyscyplina jest w obecne chwili równie ważna.
Mówiąc to zaczął spacerować po pokoju, chodząc w tą i z powrotem, spoglądając jednocześnie na zebranych w pomieszczeniu.

-Rozumiem wasze zaniepokojenie. W Karakura istotnie miała miejsce seria bardzo poważnych walk. Walk, które odcisnęły się piętnem na całym oddziale wysłanym przez nas na ziemię, niemniej to my prowadzimy w tej wojnie.
W tym momencie przystanął, po czym spojrzał przewiercającym wzrokiem na każdego z zebranych.

-To, co teraz powiem, nadaje się jedynie dla waszych uszu. Mam nadzieję, że zdajecie sobie sprawę z nieprzestrzegania konsekwencji tego…
Zastępca Generała zaczął mówić szeptem, jednocześnie bacznie obserwując każdego z Shinigami, którzy stali przed nim.

-Obawiacie się o swoje bezpieczeństwo w ziemskim świecie? Być może brzmi to nieprawdopodobnie, ale to właśnie w tamtym miejscu jest obecnie najbezpieczniej. Społeczeństwo Dusz… . Społeczeństwo Dusz może zostać zaatakowane w każdej chwili.
Mówiąc to spojrzał na malutkie okienko, jak gdyby obawiając się o coś.

-Jak pamiętacie dzięki incydentowi na Wzgórzu Sōkyoku, przejście między naszym światem a światem pustych jest otwarte niemal na oścież, czego się zupełnie nie spodziewaliśmy. Jak ma się to natomiast do naszego położenia? W końcu udało się nam rozszyfrować plany Aizena. Do ich realizacji koniecznie potrzebuje kogoś, kto znajduje się tutaj, w Seireitei.
Zastępca przerwał na chwilę, najwyraźniej nad czymś myśląc, po czym uśmiechnął się z ironią.

- Jeżeli Aizen będzie chciał zyskać dostęp do tej osoby, bez wątpienia zaatakuje Społeczność Dusz. Według statystyk dwunastego, w obecnym stanie…
Sasakibe zrobił drobną przerwę, po czym dokończył z goryczą w głosie:

- w obecnym stanie oddziały Aizena mogą mieć druzgocącą przewagę nad naszymi siłami defensywnymi. To właśnie dlatego potrzebujemy tutaj wszystkich kapitanów, wszystkich, którzy mogą się nam przydać do skutecznej obrony. Nawet nie wiecie, ile poświęcenia i nerwów kosztuje nas utrzymanie załogi kapitana Hitsugayi w ziemskim świecie. Nie możemy sobie pozwolić na utratę ani jednego znakomitego Zanpaktou więcej. Niestety, ale jeżeli Aizen uderzy na Społeczeństwo Dusz pełnymi siłami… najprawdopodobniej dostanie to ,czego zechce.
Kapitanowi nie było najwyraźniej łatwo mówić o tym wszystkim. Czy właśnie to było powodem jego aktualnej kondycji psychicznej? Zdawał się być zaledwie cieniem Shinigami, jakim był kiedyś.

- Każdy z was został zarekomendowany przez waszego kapitana jako świetny, szybko rozwijający się Shinigami. Czemu wybraliśmy właśnie was? Nobu Kajitsushuma dużo racji w tym, co mówi. Jesteście na tyle silni, aby poradzić sobie z powierzonym wam zadaniem, ale również na tyle słabi, abyście nie rzucali się w oczy potencjalnemu przeciwnikowi. Macie jedynie otworzyć ponownie bramę do Hueco Mundo, aby specjalny człowiek z dwunastego oddziału mógł pobrać pewne informacje. To wszystko, po udanej operacji od razu wracacie do nas, cali i bezpieczni.
Na twarzy Chōjirō pojawiły się jednak krople potu.

-Przykro mi to mówić, ale jest to ryzyko, jaki jesteśmy w stanie podjąć. Potrzebujemy tych danych. Bardziej, niż czegokolwiek innego. .
Shinigami z szarymi włosami spojrzał na każdego z zebranych. Wyglądał na zdecydowanego, ale coś w jego wzroku było nie tak, napawało pewną dozą… strachu? Czyżby sam nie był przekonany o powodzeniu tej misji? Po chwili Chōjirō spojrzał na Shidehare Shigekazu.

-A z Twoim przełożonym skontaktuje się osob…
Nagle drzwi pomieszczenia otworzyły się z łoskotem. Do Sali wbiegł posłaniec, cały zdyszany, mokry, oraz umorusany błotem do samych kolan. Przewrócił się na zmęczone nogi, po czym dysząc ciężko podniósł głowę, spoglądając na obecnych, następnie przemówił w stronę Sasakibe:

-Por…por…Por…
Wydyszał z ciężko oddychającego gardła, po czym przełknął gorzką ślinę i spróbował ponownie:

-Poruczniku! Inoue Orihime zniknęła w przejściu między światami!!!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez GameMaster dnia Sob 16:59, 01 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sierak




Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 279
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: D.G.

PostWysłany: Sob 18:58, 01 Mar 2008    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Widać nie tylko białasek miał obawy co do powodzenia, a raczej przeżywalności misji. Inni też w mniejszy lub większy sposób mieli obawy, a Shiekazu nie miał ochoty nadstawiać dupy murzynowi. Z drugiej strony perspektywa nagłego odwrócenia się i kopnięcia murzyna w jaja była całkiem interesująca. Walić! Trzeba iść nakopać kilka tyłków.
Gość z niemodnym wąsikiem był nazbyt wkurwiający. Pewnie myśli, że ma shi-kai i jest fajny. Białowłosy odezwał się.

-Iść na misję i zostać zabitym, czy zostać tutaj i zostać skazanym... zaraz, Soukyoku jest historią, prawda?-

Zapytał, zupełnie jakby wyśmiewając w twarz porucznika. Nie czekając jednak na jego reakcję, a raczej wybuch dokończył szybko.

-Co nie zmienia faktu, że nakopanie kilku sługusom Aizen-sama wydaje się być ciekawym pomysłem. Wchodzę w to!-

Po czym schował do kieszeni pustą butelkę, a wyjął dwie kolejne, które otwarł o siebie. Z pierwszej sam pociągnął kilka potężnych łyków, drugą zaś trzymał w wyprostowanej ręce przed porucznikiem.

-Pan porucznik sie nie krępuje i weźmie. Pomoże mu to w rozładowaniu zbędnego napięcia, a poza tym jest diabelsko dobre.-

Mówił ciągle popijając. Filozofowie mogli dyskutować na temat tego, jakim cudem kieszenie białowłosego są tak pojemne, by mieścić kolejne butelki piwa, jak i jakim cudem białowłosy nie daje po sobie odczuć żadnych skutków upojenia alkoholowego. To jednak była sprawa, o której mogli rozmawiać tylko filozofowie.

Shigekazu nie martwił się generalnie o to, że siwowłosy pójdzie pogadać sobie z Hinamori-osama. Jej brak charakteru, rozpacz po stracie Aizen-sama i ogólny całokształt sprawiały z niej wyjątkowo słaby autorytet. W tej chwili drzwi do pomieszczenia otwarły się, ukazując jakiegoś shinigami. Orihime... cholera coś mu to mówiło... ah! To była ta ziemska kobietka, cholernie ładna kobieta, to była dopiero motywacja! Może jak już tam wejdą, uda im się ją uratować i wziąć jej numer telefonu. To była wystarczająca zachęta!

-Dobra, idziemy tam w trybie natychmiastowym! W sumie ja jestem gotowy, możemy ruszać od razu...-


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Serito




Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 22:36, 01 Mar 2008    Temat postu:

Serito raz jeszcze spojrzał po Shinigami, z którymi od tej pory miał współpracować. Nie wyglądali szczególnie groźnie, choć wypowiedzi co niektórych z nich go trochę uspokoiły - to nie są żadni berserkerzy, mordujący Hollowy aż do kresu swych sił, by następnie stać się ich pokarmem. Mimo, że nie chciał umrzeć, życie w slumsach i marzenie by zostać Shinigami przekreślały w nim wszelkie zapędy ,by sprzeciwić się przełożonym. Perspekywa zdegradowania go przez zastępcę kapitana Generała albo co gorsza odesłanie go z powrotem so slumsów były czymś czego się po prostu najbardziej obawiał.

~ '' Hmmm ... Co cie nie zabije, to cie wzmocni ... Tak to szło ? " myślał Serito, starając przypomnieć sobie słowa jakiegoś kolesia z baru, podczas wypadu na Ziemię. Trochę mu się wtedy dostało od dwumetrowego idioty, który okazał się być chłopakiem jakiejś urodziwej ,ziemskiej brunetki ... Dostało mu się wtedy ,ale nie od samego mięśniaka, którego powalił, ale od jego kumpli uzbrojonych w łańcuchy i kastety...

W międzyczasie do grona zebranych dołączyła jeszcze jedna osoba, jakaś
Shinigami . Serita ucieszyły jej słowa , kolejenej osoby, która nie narzekała na niebezpieczeństwo, które jest częścią życia Shinigami ale była gotowa zabrać się od zaraz do pracy. To dobrze, im więcej się ktoś stara tym lepsze są teg efekty przecież ...
Z melancholii wyrwały go słowa zastępcy kapitana Generała.Spodziewał się ochrzanu po krytyce słuszności ich misji, więc po wysłuchaniu monologu uśmiechnął się troszkę szerzej. ~ "Nikt teraz nie może mieć wątpliwości... Albo podejmiemy się tej misji i wrócimy jakimś cudem albo zginiemy próbując ..."

Męczyło go już czekanie, zaś o tym że Soul Society jest zagrożone często słyszał, podczas rozmów przy piwie w gronie Shinigami z jego własnej dywizji. Ucieszył go za to fakt, że w drużynie jest kilka osób, których nie zmartwiły konsekwencje niepowodzenia ich misji ... sam Serito nawet nie wyobrażał sobie konfrontacji z istotami, z ktorymi na równi walczyła drużyna kapitana Hitsugayi w składzie, którego miał być częścią.

Serito spojrzał ukradkiem na pijącego piwo Shinigami, po czym wzruszył ramionami.
- Jestem gotowy, by iść na misję, ale ... - powiedział młody Kaishi patrząc pokolei po zebranych żołnierzach - Musimy mieć przywódcę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Serito dnia Sob 22:36, 01 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nemo
Anna Maria Wesołowska



Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 449
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: SSVD

PostWysłany: Sob 23:12, 01 Mar 2008    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Facjata złotookiej przedstawiała klasyczny WTFoizm, gdy jej starsza siostra wkroczyła do sali. Następnie zaś przeszła ewolucje dość upiorną, kończącą się, przynajmniej pozornie, na etapie szyderczym. Jednak, wbrew wszelkim oczekiwaniom, Kaji nie miała szansy na wykorzystanie tego idealnego momentu do pogrążenia jej w mrocznej otchłani porażki, gdy...wparował jakiś pan i stwierdził, że Orihime (Orihime? Ori...ori...a, to cytate...ble) zniknęła. Tutaj nastąpiła ewolucja wsteczna. W końcu jednak, odzyskała opanowanie, czemu niewątpliwie dopomógł wachlarzyk. Chrząknęła, słuchając ludka od Ukitake. Ukitake...na myśl o nim, skojarzyła fakt, że to ich kapitanowie wytypowali ich do tego zadania. Hm. W sumie, myśl że to Shunsui powiedział że KAJITSUSHU MA MOJE BŁOGOSŁAWIEŃSTWO, WIERZE W NIĄ, NIE ZAWIEDZIE NAS, JEST MŁODA I MA POTENCJAŁ była miła, z drugiej strony...mógł być nie do końca dysponowany gdy to czynił...plus...Ci wszyscy z jedenastki. Nie potrafiła sobie wyobrazić Kenpachiego, który ich wybiera. Nie...prędzej to Yachiru zaznaczyła ich nazwiska randomistycznie kredką świecową. Taa...to było prawdopodobne.
Ale wracając do wywodu pana z parszywej trzynastki, miał trochę racji, ale nie całkiem...nie potrafiła wyobrazić siebie, dowodzącej aż siedmioma ludźmi, o których wiedziała tyle, że nie chce wiedzieć zbyt wiele. A także nie potrafiła wyobrazić sobie, co by było, gdyby szefem został facet. A nie. Stop. Potrafiła. I dlatego wolała do tego nie dopuścić. Fochy z przytupem Michan były ostatnią rzeczą, jaką chciała zobaczyć. Plus...dowodzenie taką dużą grupą to będzie ból w tyłku...
-Ja tam mogę iść. Przywódca, przywódca...wiecie, jak będziemy biegać wesołą gromadką po osiem głów na raz, łatwo nas namierzą. Co wy na to, by póki można, podzielić się na...trzy mniejsze drużyny? W ten sposób będziemy mogli łatwiej się przemieszczać, noo i... Trochę jej to przez gardło przejść nie chciało... Większa szansa, że któraś grupa dojdzie do celu i zrobi to, co zrobić miała. Bo jak nas trafi jakiś silniejszy oddział, a wszyscy w kupie będziemy... Wykonała wachlarzykiem bardzo jednoznaczny ruch w okolicach gardła Ten członek dwunastnic idzie z nami, czy pojawi się dopiero, gdy otworzymy przejście? Bo jeśli od razu z nami lezie, rozdzielanie się nie ma sensu, jeśli nie...to ja mogłabym iść z tą spóźnialską, niepunktualną, niesłowną i niekompetentną lafiryndą i... Przyłożyła paluszek do ust, chwilę wodząc swoimi pięknymi oczętami po reszcie Shinigami. W końcu wskazała paluszkiem puszkę piwa. Dokładnie tak. Nie jej właściciela, a trunek. ...i z nim. Co wy na to?
Mach mach mach.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nemo dnia Sob 23:15, 01 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Freak




Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 23:47, 01 Mar 2008    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Wysoki, postawny młodzian siedział z tyłu, obserwując całe zgromadzenie. Być może to czynniki pogodowe, być może zmęczenie spowodowane długotrwałym treningiem, ale chociaż istnieją jeszcze inne opcje to efekt był tylko jeden. Siedzący z tyłu, największy spośród wszystkich zebranych, z Zanpakutō jeszcze większym od niego, wywoływał mieszane uczucia. Miał na wpół przymknięte oczy i siedział lekko pochylony, co nie sprawiało wybitnie dobrego wrażenia. Zupełnie jakby myślami był gdzieś zupełnie indziej, myślał o wszystkim, tylko nie wydarzeniach, które się dzieją w jego pobliżu. Opuszczone, ale cały czas w nieładzie, włosy przysłaniały resztę twarzy od boków. Po tym, jak starszy Shinigami zabrał głos, zdecydował się najwyraźniej co jakiś czas podnieść głowę i odwzajemnić spojrzenie. To nie było całkiem w jego stylu, by dawać powód do rozmowy, albo odzywać się niepytanym. Trzeba trzymać dyscyplinę, wykorzystywać każdy dostępny moment. Odpoczynek też ma swoją wartość. I to właśnie teraz robił. Nie był pewny, co kapitan Zaraki miał na myśli, gdy rozkazał mu przyjść. Chyba nie liczył na to, że dyskusje w czymś pomogą... tak więc najprawdopodobniej jego celem również było, aby przerwać trening i odpocząć. Taki też zamiar miał Hageshii. Jedyne momenty, w których naprawdę głęboko uważał, to te, w których omawiane były szczegóły roli, którą mieli odegrać. Wtedy można mieć pewność, że Hageshii uważa. Wszyscy po kolei zaczęli się przedstawiać, jak to się mówi: meldować. Jikyuu siedział w tym interesie od tak niedawna, że jeszcze nie przywykł do tego wojskowego rygoru. Kiedy przyszło co do czego, znaczy się jego kolej, z ulgą przyjął fakt, że ktoś się spóźnił. Przynajmniej uwaga wszystkich została odwrócona... może akurat...
Szczęście się do niego uśmiechnęło. Nie musiał nawet wstawać. Uwaga oficera została odwrócona. Z lekkim uśmiechem patrzył na to, jak jego współ-...właściwie... skazańcy? zostają opieprzani. Przywykł do tego widoku. Wyprostował się i w ten sposób odsłonił nieco więcej ze swej twarzy, którą teraz ozdobił naprawdę wredny uśmiech. To dobrze, że Ci, z którymi może mu przyjdzie walczyć, może nawet umierać, wykazują przysłowiowe "jaja". Przynajmniej będzie ciekawie. Irytowała go jednak pewna przesada, jaką wykazywali niektórzy... nie zwracał uwagi nawet, kto jest kim. To się chyba nie będzie liczyć w sytuacjach, w których będą potrzebni. Wtedy coś się wymyśli. Niby słyszał ich imiona... jeśli zajdzie potrzeba to wygrzebie je z pamięci. Chwilowo niech tam gdzieś leżą. Porucznik wydawał się być zmęczony... w tej chwili Hageshii miał różne wersje tego, czym to mogło być spowodowane, ale je również odstawił na później. Cóż. Osoby tutaj zgromadzone stały się jednocześnie grupą zaufania, na to wygląda. Prawdopodobieństwo ataku Aizena... coś o nim słyszał. Nic pozytywnego. Grunt, że zadanie trzeba wykonać, a...
W tym momencie jego myśli zostały przerwane. Na salę dosłownie ktoś wpadł, dysząć ciężko o porwaniu. Pięknie. Tylko jaki wpływ będzie to miało na zadanie grupy... tego nie był pewny.
Między przebywającymi tutaj Shinigami wywiązało się coś na kształt rozmowy. Teraz Hageshii ułożył się wygodnie i oparł o ścianę. Ciekaw był tego, co postanowią.
Może obejdzie się bez wyrażania niepotrzebnych opinii. Jeżeli jednak ktoś palnie jakiś plan kompletnie bez sensu... może... nie, lepiej nie.
Plan podzielenia się miał swoje wady i zalety. To była kwestia wyboru większości, czy będzie to grupa, czy kilka grupek, ewentualnie kto będzie dowódcą.
Nawet odpoczynek ma swoją wartość.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Nie 0:03, 02 Mar 2008    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Z lekko znudzona wsłuchiwała się w konwersację Lieutenanta i reszty jej prawdopodobnie przyszłych towarzyszy. Zdecydowanie nie lubiła, gdy formalności się dłużyły i zamiast działać, musiała tutaj tkwić bez sensu. Chociaż musiała przyznać, że parę osób miało tutaj ciekawe wnioski. Czując pogardliwe spojrzenie jej siostry, chętnie by zdjęła ten uśmieszek z tej twarzy, ale nie była to odpowiednia chwila. Spodziewała się różnych opinii, ale nie aż tak skrajnych. Chociaż z drugiej strony mogłoby to dać co nieco rozrywki. Chociaż widząc sytuację SS, która zmusza ich do wysłania młodych Shinigami na taką misję krzepiąca nie była, ale dreszczyk emocji jak zwykle przeważył. Wolała to, niż znów zbijać bąki, patrzeć na tą bandę orangutanów i wykonywać ciągle te same rozkazy. Nie, to mogła być szansa by co nieco się oderwać od tego wszystkiego. A przy okazji wybić się trochę wyżej i dać kogoś innego do pilnowania tej smarkuli. Tak, wtedy nareszcie będzie wolna i nie będzie musiała jej znów wyciągać z izb wytrzeźwień oraz cholernych melinarskich lokali. Chociaż to była jej siostra i jako tako ją traktowała jak siostrę, ale była tak irytująca, że chętnie by ją wysłała na wakacje do Hueco Muendo. Dobra, nie mogła się dać sprowokować, bo przede wszystkim na tym jej zależało. Gdy dalej rozmyślała o misji oraz o tym, jak upierdliwe jest odpowiadania za tą alkoholiczkę, wkroczył posłanieć i oznajmił, że Orihime zaginęła. Hmmm... była jej obojętna, chociaż jej moce mogły być kłopotliwe - w rękach wroga. Cóż, stawka się robiła coraz większa. Co do pochwał - nie robiły wrażenia. Po prostu były - miała zrobić swoje. I tyle. Potem, gdy awansuje, to po prostu role się odwrócą, czego już się nie mogła doczekać. Chociaż następne słowa pewnej osoby zdecydowanie jej się nie spodobały.

Ten członek dwunastnic idzie z nami, czy pojawi się dopiero, gdy otworzymy przejście? Bo jeśli od razu z nami lezie, rozdzielanie się nie ma sensu, jeśli nie...to ja mogłabym iść z tą spóźnialską, niepunktualną, niesłowną i niekompetentną lafiryndą i...

Za lafiryndę obiecała sobie, że się zemści i na kacu będzie ją terroryzować. Cholerna zouza mająca hektolitry zamiast szarych komórek. Kiedyś jeszcze będzie chciała, by ktoś jej nad tyłkiem nadskakiwał, będzie chciała... Zaciskając zęby, wypowiedziała swoją kwestię.

- Cóż, widocznie niektórzy mają obowiązki na głowie w przeciwieństwie do niektórych osób, które życia nie widzą poza izbami wytrzeźwień. Co do mojego zdania, jest ono w miarę klarowne. Podział na drużyny nie jest taki wbrew pozorom zły, można go rozpatrzyć. Co do przywódcy - powinien to być ktoś bardziej od nas doświadczony, ale jak nie ma wyboru, to musi to być ktoś z nas. Ostatecznie mogę przyjąć tą rolę, ale niekoniecznie. Co do człowieka z dwunastego oddziału - możemy poznać kto to jest ? I czy będziemy mogli się z nim kontaktować w trakcie misji ? Bo na wszelki wypadek, gdyby coś nie poszło zgodnie z planem, byśmy mieli jakiś plan awaryjny i mogli pomóc w innym miejscu. Tyle ode mnie.

Spokojnie zbliżyła się do Kajitsushu i schyliła się na poziom jej twarzy. Była od niej wyższa, chociaż przy tej diablicy w spódni nie dawało żadnej przewagi. Uśmiechnęła się lekko, jednak nie było jej do śmiechu. Obie wiedziały o co chodzi Miyuki. Ich relacje z pewnością będą jeszcze wystawione na ciężkie próby. Zaczęła szeptać:

- Żeby było jasne. Gdy będe obok, absynencja będzie pierwszą i ostatnią rzeczą, o której będziesz myślała każdego dnia, Kajitsushu-chan. - Dodała z lekką kpiną, ale po chwili powrócił jej normalny ton głosu. - Odpowiadam za twoją pustą czuprynkę własną głową, więc raz dla odmiany nie bądź wrzodem na d**ie. Już sama świadomość, że będziemy razem spędzać o wiele czasu więcej jest upierdliwa. Tyle ode mnie, siostrzyczko.

Spokojnie się wyprostowała i rozglądała się wokoło czekając w końcu, aż się stąd ruszą. Chociaż nie chciała się przyznać, ale martwiła się o nią, ale z pewnością nie pozwoli jej na to, by coś zrobiła wbrew planom wszystkich. Tylko przechytrzenie jej nie będzie takie proste, bo zdecydowanie pod tą blond główką kryją się jakieś plany i to niezbyt przychylne jej samej...


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 0:07, 02 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
famir




Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 0:04, 02 Mar 2008    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]

Jin spokojnie wysłuchał co miał przełożony do powiedzenia a kiedy usłyszał, że polecili ich kapitanowie zrobił dziwny grymas twarzy mający symulować zdziwienie. Kenpachi miał GO polecić? Bardziej prawdopodobne, że Zaraki olał papiery i przesłodzona pani porucznik w podzięce za obraz (nigdy więcej obrazów dla dzieci...) wpisała go na liste... ta... ta wersja była znacznie bardziej prawdopodobna i raczej prawidłowa. Ta... przecież Zaraki Kenpachi będąc w pełni władz umysłowych i na trzeźwo nigdy by nie wybrał JEGO. To wszystko była takie... kłopotliwe, ale skoro Shigekazu-chan tak się nagle na misje napalił to nie będzie tak źle... chociaż powody jego nagłej aprobaty mogły być co najmniej dwuznaczne.

Wysłuchał co miała do powiedzenie knąbrne rozpite dziecko, które nazywało się... Kuji... Keji... Kajisutu... cholera dla niego już chyba zawsze będzie "siostrą Miyuki"... eh... trzeba było się wkońcu nauczyć imion co niektórych. Musiał przyznać, że w sumie miała sporo racji w tym co mówiła, ale nie ze wszystkim mógł się zgodzić.
-Jeśli podzielilibyśmy się na trzy grupy to jedna z nich byłaby tylko dwuosobowa, a to biorąc pod uwagę okoliczności i range misji byłby to dosyć... lekkomyślny podział...
Mówił powoli rzeczowym tonem zupełnie jakby fakt te zdawał się być czymś tak jasnym i oczywistym jak słońce i nie rozumiał jak ktoś mógłby myśleć inaczej... ta... to był jego typowy ton głosu którym lubił stwierdzać oczywiste fakty...
-Kwestia dowódcy jest chyba jasna Miyuki-chan... - zrobił lekką przere uśmiechając się do niej co biorąc pod uwagę kontekst wypowiedzi było dwuznaczne co najmniej, ale ów dwuznaczność znikła kiedy zaczął kontynuować - ...przełożeni napewno już wybrało odpowiednią osobę na tą funckje. Wracając zaś do sprawy podziału... Jeśli takowy miałby być proponowałbym dwie grupy czteroosobowe. W przypadku wykrycia przez wroga grupa cztereosobowa łatwiej ucieknie przez chociażby rozdzielenie się, któe będzie bardziej efektywne jeśli zostanie zostosowane na większej grupie. Tak samo w przypadku konfronacji... trzech a czterech shinigami to znaczna różnica...
Po chwili klepnął się po głowie zupełnie jakby sobie coś istotnego uświadomił.
-Eh... ale nie ma co spekulować póki co... Chojiro-dono, czy mógłbyś nam podać wszystkie informacje jakie powinnismy jeszcze znać? Jak rozumiem czasu jest mało, więc nie ma co go marnować na zbędne rozmowy i uprzejmości.
Haishiro Jin w końcu zamilkł po jakże sporym monologu czekając na odpowiedź od przełożonego. Jakby od niechcenia odgarnął czarno-białe włosy, które zaczęły przysłaniać mu widok na "wesołą gromadkę bożków śmierci".


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez famir dnia Nie 0:38, 02 Mar 2008, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum BleachFiction Strona Główna -> SESJE Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin