Forum BleachFiction Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

PRZYJACIELE NA ZAWSZE
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum BleachFiction Strona Główna -> SESJE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
famir




Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 23:23, 14 Maj 2008    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

- Oh... Ty mi odpowiadasz... Haishiro Jin...
Pierwszą myślą jaka przeszła młodemu shinigami przez głowę było "skąd TO zna moje imie?". Ów zdawałoby się trywialna rzecz zaprzątneła jego głowę, jednak nie na długo. Nagle poczuł dziwne ciepło... ale nie było to miłe uczucie... bardziej przypominało to uderzenie rozpalonych węgli niż ciepełko domowego kominka. Ciepło nagle stało się tak wielke, że zaczęło go piec. Nagły skok temperatury nastąpił w mniej niż ułamku sekundu. Czuł jak skóra zaczyna mu się powoli zwęglać. Wszystko działo się tak szybko, że zdąrzył tylko wymamrotać:
-Co się...
Poczuł jak czyjeś dłonie go obejmują. Cała sytuacja zdawała się wydłużać choć tak naprawdę trwała krótką chwilę.
-Ciebie sobie zabiorę... Zabiorę sobie... Twoje oczy może... Może język...? Może... serce?
Bez zwątpienia był to głos kobiety, ale czy napewno? Był przyjemny dla ucha i na swój sposób podniecający, ale z każdym kolejnym słowem temperatua wokół niego zdawała się rosnąć. Chciał już zacząć krzyczeć, ale w momencie kiedy otworzył usta... zamiast dźwięku pojawiła się strużka krwi wypływająca z kącika ust. Jin znieruchomiał kompletnie... ciepło przestało się liczyć - ból jaki sprawiało był niczym w porównaniu do tego co teraz czuł. Obca dłoń przebiła jego plecy i penetrowała jego ciało od środka. Wkońcu zacisnęła się na bijącym jak oszalałe organie. Kiedy palce kobiety musnęły serce Jin dostał dziwnego dreszczu. Po chwili jednak zacisnęła na nim mocno dłoń zupełnie jakby wyciskała sok z jakiegoś owocu.
-Ghh...
Nagle znikła ręką... znikła kobieta... znikło palące gorąco... Czas zdawał się zwalniać zupełnie jakby jakiś zły demon chciał się nacieszyć tą chwilą i celowo ją przedłużał. Haishiro spojrzał na swoje dłonie. Były całe pokryte szkarłatnym płynem. Zrobiło mu się nagle strasznie zimno... zaczął się trząść niczym osika. Popatrzył z lekka tępym wzrokiem na reszcie szukając jakiejś pomocy. Mimo jednak obecności innych ogarniała go pogłebiająca się samotność. Ostatkiem sił wyciągnął rękę w kierunku Shigekazu w geście prośby o jakąkolwiek pomoc... on ich tu sprowadził i on był ich "liderem", ale Jin'owi nie było dane już zobaczyć jak on zareguje. Nogi odmówiły mu posłuszeństwa i osunął się na ziemie a kałuża krwi się z każdą sekundą powiekszała. Było mu zimno... straszliwie zimno... do tego te dziwne uczucie samotności... nagle zaczęło się ściemniać, a może to już był po prostu jego koniec? Uśmiechnął się ironicznie - "umrzeć w takim miejscu?" - po czym stracił przytomność.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
verin




Dołączył: 14 Maj 2008
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 20:12, 15 Maj 2008    Temat postu:

Nitta Yoshisada

Lekki wiaterek przyniósł woń jaśminu, woń tak silną, że przyćmiła wszelkie inne zapachy. W środku grupy pojawiła się średniego wzrostu, szczupła postać odziana w białe szaty okraszone błękitnymi obramowaniami. Natężenie reiatsu po raz pierwszy od dłuższczego czasu było odczuwalne, mimo wszystko okolicę wypełniła niepokojąca cisza. Białowłosy mężczyzna o fioletowych oczach spojrzał z obrzydzeniem na otaczających go ludzi.

- Czy wy zawsze musicie załatwiać to w taki brudny sposób? - rzekł bardziej do siebie niż do towarzystwa. - Zostawcie te ścierwa, trzymajcie się rozkazów.

W tym też momencie spojrzał swym nieprzeniknionym wzrokiem na kobietę i ta od razu zaprzestała dalszych działań. Niewiele osób potrafiło wytrzymać spojrzenie Yoshisady.

Obracając się w stronę Soyera spojrzał na gwiazdy, przez krótką chwilę rozkoszując się ich pięknem.

- Te istoty zostawcie przy życiu, potrzebni nam są świadkowie, my ruszamy. Odwrócił się by zniknąć z tego obrzydliwego miejsca...

- Ruszamy w tym momencie, jeśli któreś z was pozostanie tu choć chwilę dłużej, nie ruszy się stąd już nigdy więcej.

Nitta Yoshisada zniknął, pozostawiając za sobą groźbę i zapach jaśminu...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Czw 22:25, 15 Maj 2008    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Ogień, który tym razem sie pojawił nie palił już tak silnym, niemal nie do zniesienia płomieniem. Jego języki wyłoniły się ze spalonej ziemi zaraz za Soyerem,, a po chwili czyjeś blade, delikatne dłonie obejmowały jego tors z namacalna niemal czułością. Zaraz za dłońmi pojawiły się ramiona, całkowicie pozbawione nawet śladowej ilości mięśni, później tors... Młodziutka, wątła kobietka o długich, falowanych blond włosach i czerwonych jak rubiny oczach spojrzała na nich kapryśnie. Nawet ‘zjawiskowo piękna’ nijak miało sie do jej urody, do dużych, kształtnych piersi skąpo odzianych w czarny gorset, do odsłoniętej, wąskiej talii i okrągłych, gładkich bioder. Zupełnie tak, jakby esencja kobiecości zmieszana z pożądaniem stanęła naprzeciwko nich, na dodatek śmiejąc im sie prosto w oczy.

- Yoshisada-san... Nie znasz sie na zabawie po prostu.- odparła spokojnie, zerkając na nieprzytomnego mężczyznę którym bawiła się parę chwil temu. Teraz jednak chyba znalazła nową zabawkę i to taką, która starczy jej na dużo dłużej.

- I trzymam sie rozkazów... Miałam ich nie zabijać, więc ich nie zabiłam. Nie było mowy o stanie, w jakim mam ich zostawić, prawda?- uśmiechnęła się, głaszcząc po policzku Soyera.- Zresztą, podziękujmy ładnie naszemu dobremu przyjacielowi, bez którego to wszystko by się nie udało... Prawda? Soyer-san?- zachichotała, opierając się na jego ramionach.

- Ruszamy w tym momencie, jeśli któreś z was pozostanie tu choć chwilę dłużej, nie ruszy się stąd już nigdy więcej.

Kobieta prychnęła pod nosem, mogło to byc równie dobrze jakieś soczyste przekleństwo skierowane w stronę ich ‘dowódcy’, jednak kto by sie spodziewał, żeby z tak pięknych, niewinnych i zapewne słodkich ust uleciały jakieś przekleństwa? Uśmiechnęła się jednak, odgarnęła dłonią bujne loki zerkając jeszcze na Shinigami. Nawet do nich mrugnęła, zupełnie jakby siedzieli w jakiejś kawiarni, a ona mrugnięciem zapraszała, aby się do niej przysiedli.

Być może, gdyby tak bardzo sie nad tym przysiadaniem do bezbronnej niewiasty nie zastanawiali, to może zauważyliby kiedy ta kobieta znikła im z oczu.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Czw 22:26, 15 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
GameMaster
Administrator



Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 416
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Jastrzębie Zdrój

PostWysłany: Czw 23:19, 15 Maj 2008    Temat postu:

Malutki ekran był jedynym jaśniejącym punktem w ciemnym pomieszczeniu. Na wszystko rzucał przytłumione, biało-błękitne światło, zdradzając przy tym obecność nikotynowego dymu w pomieszczeniu. Leniwe kłęby unosiły się w powietrzu, spokojnie wirując wokół monitora, zmieniając swoje kształty i gęstość.
Męska, gładka dłoń przygasiła papierosa w błyszczącej, szklanej popielniczce. Popiół z pomarańczowych, jarzących się suszonych kruszyn szybko zamienił się w szary wiór, wypalony przez powietrze.
Osoba spojrzała w ekran, marszcząc przy tym brwi. Druga dłoń, z sygnetem na środkowym palcu podrapała w zadumie gładki podbródek. Na kineskopie wyświetlany był obraz niskiej jakości, przestawiający jakiś nocny plener. Wszystko rozjaśniał ogromny, biały księżyc, wiszący monumentalnie nad ciężkim do zidentyfikowania terenem. Dłoń z sygnetem nacisnęła delikatnie przycisk na prowizorycznej konsolecie monitora. Przez chwilę zaczęło szumieć, po czym obraz zmienił się, przedstawiając to samo miejsce z innej perspektywy. Wysoka, gruba i gęsta trawa ustępowała miejsca nagiej, ciemnej ziemi. Pomimo porysowanego kineskopu bez problemów dało się dostrzec humanoidalne sylwetki leżące na ziemi. Każda z nich miała na sobie czarne kimono, widoczne nawet w świetle księżyca. Elementem, który jednak najbardziej przyciągał uwagę było kilka stojących nieopodal sylwetek. Trzy po jednej stronie, trzy po drugiej i ktoś osuwający się na ziemię pomiędzy nimi. Ciężko było jednak dostrzec, co dokładnie się tam działo… stojące istoty wychodziły już poza kadr.
Kolejne dotknięcie przycisku na monitorze, tym razem tego wysuniętego najbardziej na lewo. Obraz po raz kolejny się zmienił, ukazując nocne niebo oraz ogromny księżyc. Widok co chwila przecinany był dziwnymi smugami. Raz było to coś na kształt iskier, drugim razem ogromna, połyskująca, różowa masa. Smugi zderzały się ze sobą od czasu do czasu, jak gdyby wytrącając się nawzajem ze swojego impetu, powodując przy tym jasne błyski.
Mężczyzna wydał z siebie głęboki, zmęczony oddech. Stukając jedną dłonią w porysowane, wyszczerbione biurko spojrzał w ciemny, spękany i przeciekający sufit, jak gdyby nad czymś się zastanawiając. Po chwili ponownie dotknął przycisków monitora – tym razem wybrał środkowy. Ekran jak zwykle przez chwilę stał się zamazany i niewyraźny, lecz tym razem pozostał taki do końca, od czasu do czasu ukazując jednie fragment dziwnego, niestabilnego i pomarańczowego światła.

-Gdzie jesteś…

Istota powiedziała po cichu, w zadumie do siebie, wpatrując się z nadzieją w zniekształcony, zakłócony obraz. Z rozmyślań wyrwało go ciche brzęczenie czerwonej, malutkiej lampki, która zapaliła się pod monitorem. Zaraz obok włączył się malutki, czarny ekranik, pokazując wciąż powstające linie jakiegoś kodu, zapisanego archaicznymi, zielonymi liniami. Osoba podparła się dłonią, analizując kod, po czym wstała i wyjęła z kieszeni swojego niecodziennego ubrania mały, metalowy przedmiot. Uaktywniła go okrągłym przyciskiem z boku, po czym powiedziała w kierunku trzymanego mechanizmu:

-Widzę, że nasz efekt badań sprawuje się niemal tak dobrze, jak byśmy tego chcieli. Wciąż są jeszcze jakieś opóźnienia, niektóre elementy trzeba będzie doszlifować, ale to w zasadzie już tylko kosmetyczne poprawki. Nie podciągniemy tego wyżej niż po jeden, może dwa procent. Chyba, że chcemy stracić nasz projekt.

Z przedmiotu dał się usłyszeć trzeszczący, męski i spokojny głos, aby następnie ponownie zaczął mężczyzna stojący przy monitorze.

-W rzeczy samej. Tak, właśnie po to się kontaktuje. Mają już wasz trop, dwunasta dywizja jak zwykle zrobiła swoje bez najmniejszych problemów. Soi Fon już się zbliża, nie jest sama. Zaraz za nią jest kapitan Hitsugaya i Kira Izuru. W zasięg naszych czujników wszedł właśnie również kapitan Komamura. Ale tego się spodziewałem… odwołaj wszystkich naszych. A, zachowaj tamtych przy życiu… wiesz, że muszą być świadkowie. Yamamoto musi mieć swoją wersję wydarzeń. Tak, nie martw się o mnie. Właśnie opuszczam lokum. Nie, niestety…

Mężczyzna sięgnął w kierunku białego, drewnianego i odrapanego wieszaka, poczym założył obszerny, szary płaszcz z ogromnymi rękawami, do których nawet nie wsadził rąk.

…nie natrafiliśmy jeszcze na trop Nobu Kajitsushu.

Drzwi za nim się zamknęły, kiedy zaczął schodzić po drewnianych schodach obskurnej, ledwo otynkowanej kamienicy. Schodząc w dół minął grupkę ludzi, którzy zdawali się nie zwracać na niego uwagi. Jeszcze niżej natrafił na parę. Ona przyparta do muru, on podniecony możliwością domniemanej dominacji. Ich usta, ich języki poruszały się w zawrotnym tempie, ich dłonie błądziły po cudzych ciałach niemal w furii, pośpiechu i panice. Standard.
Wyszedł na ulicę, marszcząc brwi od pierwszych kropel grubego deszczu, jakie uderzyły w jego czoło, spadając z nocnego, zachmurzonego nieba. Kolejny taki dzień. Minął zabudowany teren starej, rozpadającej się kamienicy, po czym wyszedł z zaułka, trafiając prosto w niesamowicie oświetloną, monumentalną ulicę. Chociaż znał ją bardzo dobrze, po raz kolejny ze spokojem spojrzał na drogową tabliczkę, wczytując się w litery, pomimo zgiełku taksówek i tysięcy ludzi, hałasujących komórkami, obcasami, mp3 i reklamówkami. Napis wciąż pozostawał niezmienny. „Times Square”.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez GameMaster dnia Czw 23:19, 15 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum BleachFiction Strona Główna -> SESJE Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
Strona 4 z 4

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin